czwartek, 12 kwietnia 2012

Wszystko przez to, że boimy się kochać

Jak to jest?
To jest tak jakby kolejne uderzenie serca miało wstrząsnąć całym ciałem...jakby ściany miało powalić...
To jest tak jakby żołądek zwinął się w spiralkę a wszystkie sprawy odstawione zostały na półkę. To jest tak jakby zawiesić w czasie wszystko pozostałe prócz tej jednej, jedynej osoby. Jakby włączyć pauzę całej reszcie. To jest tak, że wciąż jest mało czasu...wspólnego czasu. To jest tak, że nie chce Ci się gadać i nie masz pojęcia co zrobić żeby ten czas, który macie nie przepadł. I przychodzi taki moment, że wszystko co stanie się później jest już jasne. To jest tak, że już wiesz, że ta druga osoba jest i będzie. I boisz się. Strach podchodzi do gardła i dławi od środka. Czasem. Często. To jest tak, że boisz się na zapas tego, że może wydarzyć się coś co was rozdzieli. Dławi myśl, że może stać się najgorsze - że nawet nie dowiesz się, że nie zdążysz. I to jet własnie tak - że przepełnia Cię jednocześnie lęk i błogość, strach i odwaga aby brać pełnymi garściami to co możesz tu i teraz. To jest tak, że jest w Tobie pełno sprzeczności. Nie rozumiesz tego ale nawet się nie starasz. Nie jest ważne rozumieć tylko być. To jest tak, że najważniejsze to być razem. I szukasz sposobów, miejsc, czasu i serce bije coraz mocniej.
I jest też smutek i złość. To się bierze z zazdrości. Z niesprawiedliwości. Z lęku. Miliony obaw pchają łzy do oczu. Boimy się mówić sobie szczerze. Tak się nie robi. Nie wkracza się w życie innej osoby jeśli się nie zostanie zaproszonym. A nawet z przyzwoleniem nadal mamy skrupuły, nadal mamy obawy. Nadal jest bariera. I strach przed odrzuceniem, przed niespełnieniem.
Wiesz jak to jest.
Tak jest.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Obejrzałam dziś ten film drugi raz. Sama. Przed południem. Wylałam wiadro łez. Poczułam skurcz w brzuchu. Wydałam kilka krzyków, których nikt nie usłyszał: "Ja też", "Tak", "Dokładnie tak", "Rozumiem"...
Nadal mi się ręce trzęsą.