wtorek, 19 lipca 2011

Andy Warhol - Kapsuły czasu

Wkurzyłam się w końcu bo uświadomiłam sobie jaką jestem straszną ignorantką i leniuchem. A doprowadziło to do tego, że nie miałam okazji poznać jednego z najwybitniejszych umysłów artystycznych XX wieku.
Zaległość nadrobiona, postać omówiona, dzieła zdefiniowane - takie to proste.

Andy Warhol

W wieku niewiele ponad dwudziestu lat był już prężnie działającym twórcą ilustracji i reklam do pism. Ale już jego wczesne prace  zdradzają fascynację multiplikacją. Wykształcony i pracowity wyrobił sobie pozycję jako rysownik zwłaszcza w pismach modowych gdzie tworzył grafiki butów czy sukni.


Łatwo zauważyć, że lubił bawić się kolorystyką jednego tematu.





















W latach 60tych zaczął posługiwać się metodą sitodruku w pracy nad swoimi obrazami. Otworzył własne atelir "The factory", które stało się nie tylko legendarne ale było swoistą fabryką dzieł sztuki. Warhol chciał być jak fabryka i fabrykę stworzył. Do jego Fabryki pukali niezliczeni artyści wszelkich możliwych gałęzi sztuki szukający natchnienia lub okazji do poznania się ze sławniejszymi kolegami po fachu. Metodą serigrafii powstawało w jego atelier mnóstwo dzieł, które szybko zdobyły uznanie i wzbudziły pożądanie wśród najbogatszych ludzi szczególnie w Ameryce. Dlaczego tam? Bo Warhol oddawał ducha Ameryki. Pokazywał w swoich pracach to co dla niej typowe - to co Amerykanie kochali i czego nienawidzili.


Bo cóż jest fascynującego w przedstawieniu puszki od zupy?
Otóż z tą puszką wiąże się cała historia pewnego rodzaju przełomu w życiu każdego przeciętnego Amerykanina. To kraj tradycyjny i purytański. Reklamodawcy wpadli więc na pomysł aby obejść wszystkie "niebezpieczne" tematy i zachwalali zupę jako sposób na oszczędność czasu. Okazało się to tak trafne, że zupę zaczęli jeść niemal wszyscy. Stała się symbolem - przełomem. Rozpoznawalnym przez każdego znakiem.

Warhol pokazał produkt masowy w swoim utworze a następnie dokonał kopii tego utworu. Niezliczonych kopii w niezliczonych odsłonach kolorystycznych...temat dzieła artystycznego stał się przedmiotem.










Ikona


Marylin Monroe przedstawiona jest schematycznie. Ważne są włosy, usta, oczy - to co jest seksualnym "wabikiem". Sitodruk umożliwia Warholowi zabawę. Z jednej strony formą z drugiej treścią. Czym różni się teraz Marylin od Campbell`s soup? Jest symbolem. Znakiem czasu. Wiemy co znaczy. Wiemy co wyznacza. Zupa Campbell`s była zwrotem w postrzeganiu tradycji względem zwiększonego tempa życia. Marylin była zwrotem w definiowaniu kobiecego piękna i męskich oczekiwań. Była również tym czym chciały się stać inne kobiety. Była TYM. Symbolem. Znakiem. Produktem.




Co znaczy but? Nóż? Małpa? Czy coś ponadto co znaczy? Coś ponadto czym jest?



Podoba mi się sposób w jaki Warhol wyłapuje z sobie współczesnych czasów pewne symbole i oprawia je w swoje ramy. Mówi przez to, że niezależnie od tego co pokazuje, to jest to jakiś znak czasu, jakiś symbol a jednocześnie sam dewaluuje jego wartość, bo przez schematyczne ukazanie, przez wielość kopii, przez dowolność kolorystyczną zatracają one cechy charakterystyczne. Tracą indywidualność stając się niewiele znaczącym przedmiotem. Symbolem. Znaczącym tyle tylko co znaczy. Marylin jest symbolem seksu. Nóż jest narzędziem. Zupa jest po to by oszczędzić czas i ją zjeść.


Kapsuły czasu





Myślałam o Andym Warholu, że to mistrz autokreacji. Że potrafił wypromować swoją sztukę na swoim wizerunku - na tym jak wyglądał, gdzie bywał, jak się zachowywał, z kim się zadawał...Nigdy nie zadałam sobie trudu aby sprawdzić czy ten pogląd jest jedynie zasłyszaną, stereotypową opinią czy jest naprawdę moim własnym zdaniem! Nic nie wiedząc o jego twórczości i pracy utarłam w głowie jakiś fałszywy wizerunek człowieka, który w istocie był artystą i wizjonerem. Tak niewiele wiem o nim. Jestem tak bardzo głodna.

O Kapsułach zamieszczam fragmenty niedługiego tekstu Pana Jarka Górskiego - on najlepiej opisuje znaczenie i cały sens. Całość tutaj. Polecam do poczytania w wolnej chwili:)

„Kapsuły czasu” to projekt, który Warhol zaczął Realizować w roku 1974, kiedy był już opromieniony sławą czołowego twórcy pop-artu. I właśnie w takim momencie swego twórczego życia Warhol zaczął niezwykle starannie i metodycznie gromadzić wszystko to, co wpadło mu w ręce. Dosłownie wszystko. z dziwactwa i nieszkodliwej słabostki zrobił Warhol dzieło sztuki. A może, jak twierdzą niektórzy, dorobił do niego bałamutną artystyczną ideologię? Od tej pory każdy przedmiot, w którego posiadanie wszedł artysta, był przez jego asystentów katalogowany, opisywany jak muzealny eksponat i umieszczany obok innych podobnych w dużym kartonowym pudle. Do pudeł trafiały nie tylko zakupy i znaleziska zbieracza osobliwości, nie tylko dzieła sztuki jego autorstwa oraz niezliczonych artystów składających mu w hołdzie swoje prace, ale także bilety, programy spektakli teatralnych i wystaw, listy i pocztówki, niezliczone kwity i paragony, wycinki prasowe, opakowania i etykiety przeróżnych produktów. Projekt, mimo że wydawał się z jednej strony kompletnie pozbawiony sensu, z drugiej całkowicie nowatorski, nie był taki, ani taki.


W projekcie „Kapsuły czasu” (...) każdy przedmiot, w którego posiadanie wchodził artysta, był równie godny stania się dziełem sztuki, co każdy inny. Totalność zamysłu miała także taki sens, że pomagała uchronić przed zlekceważeniem lub zapomnieniem takie elementy kultury popularnej, które wprawdzie chwilowo wydają się nie mieć większego znaczenia, nie rzucają się w oczy, ale w odleglejszej perspektywie mogą okazać się szczególnie istotne i cenne.„Kapsuły czasu” były projektem totalnym, bo z jednej strony traktowały wszelką codzienną aktywność artysty jako tworzenie, z drugiej wymagały od niego ogromnej dyscypliny i podporządkowania całego swojego życia idei dzieła. Czy potrafimy wyobrazić sobie, jakiej skrupulatności, cierpliwości i samozaparcia wymaga gromadzenie i dokumentowanie każdego, dosłownie każdego przedmiotu, w którego posiadanie wchodzimy? Być może zasługą Warhola było też uświadomienie współczesnemu człowiekowi, jak gigantyczną ilość przedmiotów zużywa, konsumuje w ciągu całego życia. Przedmiotów, ale także informacji, treści, kontekstów, wrażeń, skojarzeń, emocji, które te przedmioty ze sobą niosą. Dziś z pewnością jest tego wielokrotnie więcej niż w latach siedemdziesiątych.
Oczywiście był to też projekt ze względu na swoją gigantyczność niezwykle kłopotliwy zarówno dla wystawców, jak i odbiorców. Nie da się go nigdy wystawić w całości nawet w największej galerii, a wystawienie tylko fragmentów nie musi dać odbiorcom wyobrażenia o jego przesłaniach i znaczeniach. A jednak nie brakuje kolekcjonerów zgłaszających zainteresowanie zakupem bądź to poszczególnych pudeł, bądź nawet poszczególnych obiektów, które się w nich znajdują. Na razie całością spuścizny po Warholu zarządza i opiekuje się fundacja jego imienia, ale zapewne prędzej czy później „Kapsuły czasu” w całości lub w części trafią na rynek. Będzie to zapewne, jeśli potraktować projekt jako całość i zsumować kwoty uzyskane za poszczególne obiekty (których jest kilkaset tysięcy), najdroższe dzieło sztuki, jakie kiedykolwiek zostało sprzedane. I chyba nie da się rozstrzygnąć, czy kolekcjonerzy patrząc na kupione za dziesiątki, setki tysięcy lub miliony dolarów przedmioty, które zwykle kończą swój żywot w kubłach na śmieci, będą głęboko przeżywać kontakt z genialnym i totalnym artystycznym projektem, czy po prostu nie będą świadomi tego, że zostali zrobieni w konia.



Parafrazując ciut myśl Pana Jarka napiszę, że z pewnością dzieła takiego się nie kontempluje. Nie rozmyśla nad nim i nie spędza wiele czasu. Jednak posiadanie go to jak bycie jego częścią. Ci, którzy zainwestowali w takie dzieło mogą identyfikować się w pełni z jego ideą a ponieważ podzielają zamysł autora - zwykły bilet z kina sprawia im radość i daje satysfakcję. I tu również odnajduję geniusz Worhola w tym dziele:)



Stokrotka



Na koniec lajcik:)
Z jednej strony kwiat znienawidzony przez Amerykanów. Symbol nieskoszonego trawnika, zaniedbania, wstydu. Z drugiej coś trwałego, nieprzemijającego, coś co zawsze będzie....i nie zawsze może być tym samym. Marylin już na zawsze pozostanie słodką blondynką. A może stokrotki kiedyś staną się ulubionymi kwiatkami Amerykanów. Mało prawdopodobne...ale bardziej realne niż to, że świat dostrzeże w Monroe wielki talent aktorski i przefarbuje ją na czarno... Ciekawe co Warhol powiedziałby na trawniki zakwitłe stokrotkami:)?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz