piątek, 15 lipca 2011

Superrealizm - o zatrzymywaniu chwil

Różnica pomiędzy takim codziennym zatrzymywaniem chwil a fotorealizmem nie jest duża. Może polegać jedynie na tym, że my chcemy widzieć jakąś głębię w naszej rzeczywistości - sentymentalnie zatrzymujemy przedmioty, robimy zdjęcia a w fotorealizmie zdaje się tej głębi niekoniecznie jest zbyt dużo. A jednak odzwierciedla on rzeczywistość.

Odindywidualizowanie sztuki, ukazanie rzeczywistości w sposób dosłowny a więc nie interpretując jej ale jedynie utrwalając w formie obrazu - to główne założenie sztuki hiperrealistycznej. Artyści rzucali na płótno slajd zdjęcia i dosłownie po kropeczkach odmalowywali je tak aby ciężko było odróżnić fotografię od płótna akrylowego. Następnie fotografowano płótno i powielano w milionach egzemplarzy produkując plakaty, które można kupić do tej pory w sklepach i galeriach. Oczywiście stają się one reprodukcjami ale to stanowiło też o ich popularności - im więcej plakatów w mieszkaniach amerykanów tym słynniejszy i lepszy obraz, z którego powstał.

Trochę dziwne, no nie?

Wysławianie rzeczywistości - obecnej chwili, często takiej, na którą nawet nie zwracamy uwagi.

Jedni uważają ten nurt za "żadną sztukę" lecz mechaniczne odtwarzanie. A ja się zastanawiam czy może nie chodzi tu trochę o zwykłe zatrzymanie chwili? Tematem jest wszystko co nas otacza, jakieś rzeczy, które każdy wszędzie może spotkać - banały. A jednak mówią one przecież bardzo dużo o czasach, w których żyjemy. Są zapisem tych czasów. Czy niezbędne do tego mistrzostwo techniczne twórców fotorealizmu jest sztuką samą w sobie? Jak zawsze chciałabym widzieć w tym większą głębię...ale nie jestem pewna czy ona tam jest.



To dzieło Richarda Estesa. Mimo iż mówi się o hiperrealizmie, że jest odindywidualizowaną formą sztuki to w pracach tego artysty dostrzegłam to czego u innych nie ma. Przede wszystkim komponuje on swoje obrazy dość podobnie - dzieląc je niemal na pół tym co "w środku" i tym co widać przez szybę, tym co jest na zewnątrz. Dodatkowo, tak jak u Hoppera, występujące tu osoby nigdy nie wchodzą ze sobą w żadne relacje. Są sobie obce, obojętne. Estes pokazuje "wielki świat" architektury, która dominuje nad człowiekiem - podobnie jak Hopper. Może jest to faktycznie jakieś subiektywne spojrzenie Estesa na świat? Chcę tak myśleć.



Po co tworzyć tak misternie dzieło skoro tak trudno odróżnić te obrazy od zdjęć? Otóż przede wszystkim po to aby "uszlachetnić" zdjęcie i nadać mu inny wymiar sztuki. Skoro jest to obraz to poświęcimy mu więcej czasu niż fotografii. Ale dlaczego mamy poświęcać czas na oglądanie ulicy odbitej w szybie? Czy jest coś głębszego w tych odbiciach? Prócz tego, że tak jak to jest w rzeczywistości, odbicie jest zniekształcone, to prześwituje przez nie to co jest w środku...może to ważne? może to jednak jest jakaś idea? Nie wiem czy tak jest ale patrzenie na te obrazy sprawia mi przyjemność...mam zawsze wrażenie, że zaraz coś się wydarzy, mam nadzieję na coś.


















Innym superrealistą, który bardzo mi przypadł do gustu i u którego widzę indywidualny, artystyczny sztych jest Ralph Going. Wziął on sobie za temat amerykańskie jadłodajnie. Typowe dla nich elementy - te, które nawet europejczyk rozpozna jako amerykańskie. Elementy tworzące jego rzeczywistość - rzeczywistość każdego Amerykanina. Temat zdawałoby się banalny ale według mnie niesie ze sobą tyle prawdy, słów, opowieści.


Poniższy obraz, a nawet jego reprodukcję w formie plakatu widziałabym u siebie w domu. Jest taki przyjemny, apetyczny a dodatkowo...taki amerykański! Bardzo mi się podoba!

 





















I standardowy zestaw:)
Nie do odróżnienia czy to fotografia czy obraz!
I ta indywidualność moim zdanie przemawia właśnie przez tematykę. Bo zdaje się jakby każdy superrealista brał na sztalugi inne zagadnienia współczesności a wszyscy razem w ten sposób tworzą obraz naszych czasów.







To już inny artysta i kolejna tematyka - seria detali, które każdy kojarzy.
Charles Bell "Szklane kulki"














Taki słój z gumami to coś co każdy Amerykanin pamięta z dzieciństwa. A Charles Bell stworzył ich dziesiątki.















Głównym jednak zamysłem jest stworzenie obrazu do reprodukcji. Takie jest główne zadanie artystów hiperrealistów. Tylko po co malować zdjęcie, gdy ostatecznie również otrzymujemy zdjęcie?
Może to brak nowych narzędzi artystycznych zmusza współczesnych artystów do takich kroków - gdy ich dzieła stają się "jedynie" kopiami rzeczywistości? Czy pozostało coś jeszcze do wymyślenia? Czy powstanie coś nowego? Czy ktoś coś wymyśli?
Ale z drugiej strony gdyby nie fotorealiści czy moglibyśmy podziwiać te detale amerykańskiej rzeczywistości? Czy ich zdjęcia (gdyby zamiast malarzami pozostali fotografami) w równym stopniu stworzyłyby obraz tej współczesności?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz